Użytkownik:Anna Kowalczewska/Drafts: Różnice pomiędzy wersjami

Z almanach wrocławski
Przejdź do nawigacjiPrzejdź do wyszukiwania
 
(Nie pokazano 26 pośrednich wersji utworzonych przez tego samego użytkownika)
Linia 2: Linia 2:
 
==UE==
 
==UE==
 
{{W budowie}}
 
{{W budowie}}
Gorączka wokół Funduszu Odbudowy i opartego o niego dobra Polski przypomniała mi moje własne dotychczasowe spostrzeżenia na temat tzw. funduszy unijnych. Od lat jestem ich pośrednią i bezpośrednią beneficjentką na różnych płaszczyznach, a także generalnie ich zwolenniczką – podobnie jak całej integracji europejskiej. Pieniądze te nie są rzecz jasna 'darmowym obiadem', bo sami dokładamy się do unijnej kasy, a dokładać będziemy jeszcze więcej z uwagi na wzrost dochodu narodowego. Kierowane w daną stronę środki postrzegamy jednak psychologicznie jako coś 'dawane nam', bo może w innej sytuacji takie same pieniądze nie byłyby przeznaczane na dokładnie takie cele jak teraz, w wyniku konkretnego planowania. I choć oczywiście cieszą mnie pieniądze z unijnych funduszy, muszę przyznać, że co najmniej ich część jest marnowana.  
+
Szukałam informacji na temat portalu XVII-wiecznej kamienicy przy Rynku w Ziębicach, a skończyłam z niepokojem, czy Plan Odbudowy dla Europy to dla niej dobra rzecz. Zanim wyjaśnię, jak do tego doszło, uściślę, że zasadniczo jestem euroentuzjastką. Uważam, że Europa to nadal horda plemion, których naturalnym stanem jest rywalizacja i wojna. Dlatego Unia jest konieczna, bo daje jakąś szansę na spokój. Dopóki istnieje. Jestem jednocześnie eurorealistką i mnóstwo rzeczy w organizacji i działaniu  UE  mnie denerwuje. I tak wracamy do naszych baranów. A są nimi fundusze europejskie. Bierzemy je, bo są dawane - sama jestem ich pośrednią i bezpośrednią beneficjentką. Ale czy one wyłącznie pomagają, czy może czasem szkodzą? Opowiem o swoich doświadczeniach.
  
Skąd taka teza? Otóż z doświadczenia. Z uwagi na moje zainteresowania często poszukuję pewnych informacji związanych z różnego typu obiektami architektonicznymi czy zabytkami. Trafiam na publikacje naukowe, ale też na finansowane przez Unię Europejską z najróżniejszych programów na rzecz rozwoju społeczności lokalnych, obszarów wiejskich itd. wydawnictwa autorstwa regionalistów oraz całkowicie amatorskie (w tych czasach książkę może wydać każdy, kto ma taki kaprys), strony internetowe gmin czy lokalnych inicjatyw. Umówmy się - pisać je może absolutnie każdy, również osoby bez elementarnych kompetencji w tym zakresie. Widać to po pierwsze po poziomie językowym, zaś głębsza lektura pozwala dostrzec nieścisłości historyczne czy też brak elementarnej logiki. Należy oddać tu sprawiedliwość nielicznym perełkom, których autorzy wykazują dbałość o prawdę, poparcie informacji w faktach i poprawną polszczyznę - oczywiście takie publikacje też na szczęście istnieją. Skupię się jednak na tych, o których powiedzieć tego nie sposób.
+
Z uwagi na moje zainteresowania często poszukuję informacji związanych z różnego typu obiektami architektonicznymi czy zabytkami. Trafiam na publikacje naukowe, ale też na finansowane przez Unię Europejską z najróżniejszych programów na rzecz rozwoju społeczności lokalnych, obszarów wiejskich itd. wydawnictwa autorstwa regionalistów oraz całkowicie amatorskie, strony internetowe gmin czy lokalnych inicjatyw. Umówmy się - pod warunkiem posiadania odpowiednich środków finansowych napisać coś i wydać może absolutnie każdy, również osoby bez elementarnych kompetencji w tym zakresie. Widać to po pierwsze po poziomie językowym, zaś głębsza lektura pozwala dostrzec nieścisłości historyczne czy też brak elementarnej logiki. Należy oddać tu sprawiedliwość autorom perełek, w których widać dbałość o prawdę, poparcie informacji w faktach i poprawną polszczyznę - oczywiście takie publikacje też na szczęście istnieją. Skupię się jednak na tych, o których powiedzieć tego nie sposób.
  
== ==
+
...
Szukałam informacji na temat portalu z początku 17 wieku z  kamienicy przy Rynku w Ziębicach, a skończyłam  niepokojem czy Plan Odbudowy dla Europy do dla niej dobra rzecz. Oczywiście jestem euroentuzjastką bo uważam, że Europa to nadal horda plemion, których naturalnym stanem jest rywalizacja i wojna. Dlatego Unia jest konieczna bo daje jakąś szansę na spokój. Dopóki istnieje. Jestem jednocześnie eurorealistką i mnóstwo rzeczy w organizacji i działaniu  UE  mnie denerwuje. I tak wracamy do naszych baranów. A są nimi fundusze europejskie. Czy one pomagają czy szkodzą. Nie pokuszę się o odpowiedź generalną, chociaż pytanie mnie bardzo nurtuje. Powiem o swoich doświadczeniach. 
+
Czyli, znów wracając do naszych baranów - z unijnych funduszy chętnie korzystamy. Skoro jednak na podstawie tego, z czym obcuję i co rozumiem mogę powiedzieć, że te pieniądze są po części marnowane na rzeczy bezwartościowe, podejrzewam też że i w twardej gospodarce część pary idzie w gwizdek. Zarządzających kusi myślenie, jak się dofinansować, a nie jak zdobyć więcej rynku czy być innowacyjnym.
 
 
==Piskanie Skydoga==
 
  
Miłośnik starego rocka zapewne kojarzy charakterystyczne ‘piskanie’ gitary Duane Allmana. Ten nikczemnej postury rudzielec z amerykańskiego Południa nie dość, że miał ciężkie dzieciństwo, to nawet nie zdążył dożyć swych 25. urodzin. W swym krótkim życiu dokonał jednak tak wiele, że zapisał się w historii muzyki rockowej jako jeden z najlepszych gitarzystów wszech czasów i to nie tylko ze względu na tendencję do mitologizowania tych, którzy umarli młodo. Jego spuścizna naprawdę robi wrażenie.
+
==Apel==
  
Kiedyś znałam tylko największe przeboje the Allman Brothers Band, a skład zespołu i informacje biograficzne nieszczególnie mnie nurtowały. Zmieniło się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy przypadkiem trafiłam na utwór ''One Way Out'' w wersji koncertowej z 1971 roku i obejrzałam jeden z nielicznych zapisów video koncertów z Duane'em właśnie z tym utworem. To był ten moment – został tajemniczo wciśnięty jakiś przycisk mojej wrażliwości muzycznej i oszalałam. Skydog, jak nazywano Allmana, zafascynował mnie swoją grą i charyzmą. Oprócz działalności z własnym zespołem był także muzykiem sesyjnym i gitarzystą poważanym przez ówczesne legendy. Bez jego twórczej iskry nie powstałaby na przykład znakomita płyta projektu Claptona Derek and the Dominos – ''Layla and Other Assorted Love Songs'', a znana wszystkim ''Layla'' nie brzmiałaby tak porywająco. Gra techniką ''slide'' za pomocą buteleczki po leku stała się marką Duane’a, podobnie jak drapieżność a zarazem miękkość jego gitarowych ''licków'' niezależna od techniki czy typu instrumentu.
+
Szanowni Państwo!
  
Cała otoczka wczesnych lat the Allman Brothers, ich autentyczne braterstwo, jedność na scenie i na co dzień, życie przez pewien czas w jednym domu - wszyscy z dziewczynami, żonami, dziećmi, energia czerpana ze wspólnych ''jamów'' i koncertów to dla mnie fenomen. Ciekawe, że ten zespół nie najlepiej odnajdywał się w studio nagrań. Były to po prostu zwierzęta sceniczne. Występy podlane alkoholem i różnego rodzaju narkotykami były lepsze i gorsze, jednak okazało się, że ''opus magnum'' grupy stał się koncert w nowojorskim Fillmore East. Płyta ''At Fillmore East'' już od pierwszych dźwięków gitary w ''Statesboro Blues'' jest dla mnie i wielu fanów dziełem skończonym i najlepszym koncertowym albumem wszech czasów.
+
Zwracamy się do Państwa z apelem dotyczącym korekty nazewnictwa obiektów nazywanych „krzyżami pokutnymi”. W wyniku oddolnych działań amatorów sfinansowane zostały przez Państwa tabliczki opisujące kamienne krzyże jako „krzyże pokutne”, co niestety w świetle współczesnych badań naukowych jest fałszem lub nadinterpretacją, a obecny stan przyczynia się do szerzenia i utrwalania nieprawdy.
  
Muzyczna fascynacja zaowocowała też zainteresowaniem się historią zespołu. Przeczytałam książkę-autobiografię Gregga Allmana spisaną przez Alana Lighta ''Not My Cross to Bear'' oraz książkę Galadrielle Allman (córki Duane'a, którą osierocił jako dwulatkę) ''Please, Be with Me''. Wysłuchałam i obejrzałam co się dało w Internecie i mój zachwyt wciąż trwa. Jest to jednak zachwyt przemieszany z konstatacją, że czas przełomu lat 60. i 70. nie byłby tym, czym był w muzyce bez używek, w tym twardych narkotyków. Zabiły one i zniszczyły wielu, lecz dały nam w muzyce to, co najwspanialsze.
+
Należy uściślić, że krzyż pokutny (czy też pojednania) był wystawiany w wyniku umowy kompozycyjnej pomiędzy zabójcą a rodziną zabitego na mocy prawa obowiązującego na obszarach stosujących jurysdykcję niemiecką w średniowieczu i XVI wieku. Takich umów najczęściej nie ma wcale (bo krzyż jest innej proweniencji) lub zaginęły, a co do nielicznych istniejących nie ma pewności, jakiego obiektu dokładnie dotyczą. Tabliczki i opisy w dostępnych amatorskich publikacjach, również często w dobrej wierze finansowanych przez lokalne władze, powstały w efekcie myślenia życzeniowego i bez uzasadnienia w faktach. Co do wielu kamiennych krzyży oczywiście można podejrzewać, że zostały wystawione w wyniku umowy kompozycyjnej, lecz nie ma takiej pewności, nie należy zatem opisywać ich bezrefleksyjnie jako pokutne. W najbardziej drastycznych sytuacjach tabliczka opisuje obiekt o całkowicie innym charakterze, czego dowodzi inskrypcja, pochodzący z późniejszego okresu, czego dowodzi wyryta data lub dostępne źródła historyczne. Firmowanie takich informacji przez władze, o których dane zawiera tabliczka, skłania do przyjmowania ich za prawdziwe, co w efekcie, gdy ktoś jednak dopatrzy się fałszu, rujnuje autorytet.
  
Być może napiszę jeszcze o innych swoich muzycznych fascynacjach czy spostrzeżeniach. Są to wyłącznie moje opinie oparte o własne doświadczenie - nie mam tu żadnych innych kwalifikacji.
+
Prosimy gorąco o zadbanie o historyczną prawdę i usunięcie istniejących tabliczek, a docelowo zastąpienie ich innymi, niefałszującymi rzeczywistości. Nienazywanie kamiennych krzyży „pokutnymi” nie ujmuje nic ich pięknu, tajemniczości i atrakcyjności turystycznej. Wierzymy, że wezmą Państwo pod uwagę nasz apel, a tym samym swoim autorytetem przyczynią się do właściwego edukowania społeczności lokalnej oraz turystów.
 +
 
 +
Z poważaniem

Aktualna wersja na dzień 11:53, 13 maj 2021

BRUDNOPIS

UE

Roboty.jpg Ten artykuł jest w trakcie tworzenia i może przejściowo zawierać niepełne, niezweryfikowane lub błędne informacje.

Szukałam informacji na temat portalu XVII-wiecznej kamienicy przy Rynku w Ziębicach, a skończyłam z niepokojem, czy Plan Odbudowy dla Europy to dla niej dobra rzecz. Zanim wyjaśnię, jak do tego doszło, uściślę, że zasadniczo jestem euroentuzjastką. Uważam, że Europa to nadal horda plemion, których naturalnym stanem jest rywalizacja i wojna. Dlatego Unia jest konieczna, bo daje jakąś szansę na spokój. Dopóki istnieje. Jestem jednocześnie eurorealistką i mnóstwo rzeczy w organizacji i działaniu UE mnie denerwuje. I tak wracamy do naszych baranów. A są nimi fundusze europejskie. Bierzemy je, bo są dawane - sama jestem ich pośrednią i bezpośrednią beneficjentką. Ale czy one wyłącznie pomagają, czy może czasem szkodzą? Opowiem o swoich doświadczeniach.

Z uwagi na moje zainteresowania często poszukuję informacji związanych z różnego typu obiektami architektonicznymi czy zabytkami. Trafiam na publikacje naukowe, ale też na finansowane przez Unię Europejską z najróżniejszych programów na rzecz rozwoju społeczności lokalnych, obszarów wiejskich itd. wydawnictwa autorstwa regionalistów oraz całkowicie amatorskie, strony internetowe gmin czy lokalnych inicjatyw. Umówmy się - pod warunkiem posiadania odpowiednich środków finansowych napisać coś i wydać może absolutnie każdy, również osoby bez elementarnych kompetencji w tym zakresie. Widać to po pierwsze po poziomie językowym, zaś głębsza lektura pozwala dostrzec nieścisłości historyczne czy też brak elementarnej logiki. Należy oddać tu sprawiedliwość autorom perełek, w których widać dbałość o prawdę, poparcie informacji w faktach i poprawną polszczyznę - oczywiście takie publikacje też na szczęście istnieją. Skupię się jednak na tych, o których powiedzieć tego nie sposób.

... Czyli, znów wracając do naszych baranów - z unijnych funduszy chętnie korzystamy. Skoro jednak na podstawie tego, z czym obcuję i co rozumiem mogę powiedzieć, że te pieniądze są po części marnowane na rzeczy bezwartościowe, podejrzewam też że i w twardej gospodarce część pary idzie w gwizdek. Zarządzających kusi myślenie, jak się dofinansować, a nie jak zdobyć więcej rynku czy być innowacyjnym.

Apel

Szanowni Państwo!

Zwracamy się do Państwa z apelem dotyczącym korekty nazewnictwa obiektów nazywanych „krzyżami pokutnymi”. W wyniku oddolnych działań amatorów sfinansowane zostały przez Państwa tabliczki opisujące kamienne krzyże jako „krzyże pokutne”, co niestety w świetle współczesnych badań naukowych jest fałszem lub nadinterpretacją, a obecny stan przyczynia się do szerzenia i utrwalania nieprawdy.

Należy uściślić, że krzyż pokutny (czy też pojednania) był wystawiany w wyniku umowy kompozycyjnej pomiędzy zabójcą a rodziną zabitego na mocy prawa obowiązującego na obszarach stosujących jurysdykcję niemiecką w średniowieczu i XVI wieku. Takich umów najczęściej nie ma wcale (bo krzyż jest innej proweniencji) lub zaginęły, a co do nielicznych istniejących nie ma pewności, jakiego obiektu dokładnie dotyczą. Tabliczki i opisy w dostępnych amatorskich publikacjach, również często w dobrej wierze finansowanych przez lokalne władze, powstały w efekcie myślenia życzeniowego i bez uzasadnienia w faktach. Co do wielu kamiennych krzyży oczywiście można podejrzewać, że zostały wystawione w wyniku umowy kompozycyjnej, lecz nie ma takiej pewności, nie należy zatem opisywać ich bezrefleksyjnie jako pokutne. W najbardziej drastycznych sytuacjach tabliczka opisuje obiekt o całkowicie innym charakterze, czego dowodzi inskrypcja, pochodzący z późniejszego okresu, czego dowodzi wyryta data lub dostępne źródła historyczne. Firmowanie takich informacji przez władze, o których dane zawiera tabliczka, skłania do przyjmowania ich za prawdziwe, co w efekcie, gdy ktoś jednak dopatrzy się fałszu, rujnuje autorytet.

Prosimy gorąco o zadbanie o historyczną prawdę i usunięcie istniejących tabliczek, a docelowo zastąpienie ich innymi, niefałszującymi rzeczywistości. Nienazywanie kamiennych krzyży „pokutnymi” nie ujmuje nic ich pięknu, tajemniczości i atrakcyjności turystycznej. Wierzymy, że wezmą Państwo pod uwagę nasz apel, a tym samym swoim autorytetem przyczynią się do właściwego edukowania społeczności lokalnej oraz turystów.

Z poważaniem