Użytkownik:Anna Kowalczewska/Drafts: Różnice pomiędzy wersjami

Z almanach wrocławski
Przejdź do nawigacjiPrzejdź do wyszukiwania
Linia 4: Linia 4:
 
Gorączka wokół Funduszu Odbudowy i opartego o niego dobra Polski przypomniała mi moje własne dotychczasowe spostrzeżenia na temat tzw. funduszy unijnych. Od lat jestem ich pośrednią i bezpośrednią beneficjentką na różnych płaszczyznach, a także generalnie ich zwolenniczką – podobnie jak całej integracji europejskiej. Pieniądze te nie są rzecz jasna 'darmowym obiadem', bo sami dokładamy się do unijnej kasy, a dokładać będziemy jeszcze więcej z uwagi na wzrastający wciąż poziom życia. Kierowane w daną stronę środki postrzegamy jednak psychologicznie jako coś 'dawane nam', bo może w innej sytuacji takie same pieniądze nie byłyby przeznaczane na dokładnie takie cele jak teraz, w wyniku konkretnego planowania. I choć oczywiście cieszą mnie pieniądze z unijnych funduszy, muszę przyznać, że co najmniej ich część jest marnowana.  
 
Gorączka wokół Funduszu Odbudowy i opartego o niego dobra Polski przypomniała mi moje własne dotychczasowe spostrzeżenia na temat tzw. funduszy unijnych. Od lat jestem ich pośrednią i bezpośrednią beneficjentką na różnych płaszczyznach, a także generalnie ich zwolenniczką – podobnie jak całej integracji europejskiej. Pieniądze te nie są rzecz jasna 'darmowym obiadem', bo sami dokładamy się do unijnej kasy, a dokładać będziemy jeszcze więcej z uwagi na wzrastający wciąż poziom życia. Kierowane w daną stronę środki postrzegamy jednak psychologicznie jako coś 'dawane nam', bo może w innej sytuacji takie same pieniądze nie byłyby przeznaczane na dokładnie takie cele jak teraz, w wyniku konkretnego planowania. I choć oczywiście cieszą mnie pieniądze z unijnych funduszy, muszę przyznać, że co najmniej ich część jest marnowana.  
  
Skąd taka teza? Otóż z doświadczenia. Z uwagi na moje zainteresowania często poszukuję pewnych informacji związanych z różnego typu obiektami architektonicznymi czy zabytkami. Trafiam na publikacje naukowe, ale też na finansowane przez Unię Europejską z najróżniejszych programów na rzecz rozwoju społeczności lokalnych, obszarów wiejskich itd. wydawnictwa autorstwa regionalistów oraz całkowicie amatorskie, strony internetowe gmin czy lokalnych inicjatyw. Umówmy się - pisać je może absolutnie każdy. Widać to po pierwsze po poziomie językowym, zaś głębsza lektura pozwala dostrzec nieścisłości historyczne czy też brak elementarnej logiki.
+
Skąd taka teza? Otóż z doświadczenia. Z uwagi na moje zainteresowania często poszukuję pewnych informacji związanych z różnego typu obiektami architektonicznymi czy zabytkami. Trafiam na publikacje naukowe, ale też na finansowane przez Unię Europejską z najróżniejszych programów na rzecz rozwoju społeczności lokalnych, obszarów wiejskich itd. wydawnictwa autorstwa regionalistów oraz całkowicie amatorskie (w tych czasach książkę może wydać każdy, kto ma taki kaprys), strony internetowe gmin czy lokalnych inicjatyw. Umówmy się - pisać je może absolutnie każdy, również osoby bez elementarnych kompetencji w tym zakresie. Widać to po pierwsze po poziomie językowym, zaś głębsza lektura pozwala dostrzec nieścisłości historyczne czy też brak elementarnej logiki. Należy oddać tu sprawiedliwość nielicznym perełkom, których autorzy wykazują dbałość o prawdę, poparcie informacji w faktach i poprawną polszczyznę - oczywiście takie publikacje też na szczęście istnieją. Skupię się jednak na tych, o których powiedzieć tego nie sposób.

Wersja z 11:34, 5 maj 2021

BRUDNOPIS

UE

Gorączka wokół Funduszu Odbudowy i opartego o niego dobra Polski przypomniała mi moje własne dotychczasowe spostrzeżenia na temat tzw. funduszy unijnych. Od lat jestem ich pośrednią i bezpośrednią beneficjentką na różnych płaszczyznach, a także generalnie ich zwolenniczką – podobnie jak całej integracji europejskiej. Pieniądze te nie są rzecz jasna 'darmowym obiadem', bo sami dokładamy się do unijnej kasy, a dokładać będziemy jeszcze więcej z uwagi na wzrastający wciąż poziom życia. Kierowane w daną stronę środki postrzegamy jednak psychologicznie jako coś 'dawane nam', bo może w innej sytuacji takie same pieniądze nie byłyby przeznaczane na dokładnie takie cele jak teraz, w wyniku konkretnego planowania. I choć oczywiście cieszą mnie pieniądze z unijnych funduszy, muszę przyznać, że co najmniej ich część jest marnowana.

Skąd taka teza? Otóż z doświadczenia. Z uwagi na moje zainteresowania często poszukuję pewnych informacji związanych z różnego typu obiektami architektonicznymi czy zabytkami. Trafiam na publikacje naukowe, ale też na finansowane przez Unię Europejską z najróżniejszych programów na rzecz rozwoju społeczności lokalnych, obszarów wiejskich itd. wydawnictwa autorstwa regionalistów oraz całkowicie amatorskie (w tych czasach książkę może wydać każdy, kto ma taki kaprys), strony internetowe gmin czy lokalnych inicjatyw. Umówmy się - pisać je może absolutnie każdy, również osoby bez elementarnych kompetencji w tym zakresie. Widać to po pierwsze po poziomie językowym, zaś głębsza lektura pozwala dostrzec nieścisłości historyczne czy też brak elementarnej logiki. Należy oddać tu sprawiedliwość nielicznym perełkom, których autorzy wykazują dbałość o prawdę, poparcie informacji w faktach i poprawną polszczyznę - oczywiście takie publikacje też na szczęście istnieją. Skupię się jednak na tych, o których powiedzieć tego nie sposób.